
Lidera lubuskich Bezpartyjnych Samorządowców, Łukasza Mejzę, można było usłyszeć na antenie "Radio Inex 96 fm". Mówił o tym, jakie scenariusze mogą rozegrać się w sejmiku województwa lubuskiego i o możliwościach zmiany układu sił w danym regionie.
Wiemy już, że 22 listopada 2018 roku odbędzie się pierwsza sesja sejmiku woj. lubuskiego nowej kadencji. Tego dnia będzie wiadomo, kto i z kim zasiądzie u władzy w regionie.
- To się zaczyna powoli klarować. Rozmowy koalicyjne, negocjacje, będą kończyć się w przyszłym tygodniu. Myślę, że w połowie listopada będziemy wiedzieli, na czym stoimy i będziemy wiedzieli, kto będzie nadawał ton i trzymał batutę całej lubelskiej orkiestry.
Łukasz Mejza jest w grupie czterech radnych z ramienia Bezpartyjnych Samorządowców, którzy zasiadają w Sejmiku. Możliwe są różne scenariusze, ponieważ tyle samo mandatów uzyskali przedstawiciele SLD i PSL; najwięcej zdobyła Koalicja Obywatelska, a tuż za nią na liście znajduje się partia PiS. Jakie warunki z potencjalnymi koalicjantami będą stawiać Bezpartyjni z lubuskiego?
- Jako jeden z liderów Bezpartyjnych Samorządowców zapewniałem i ostrzegałem każde ugrupowanie, że z nami negocjacje będą inne. My nie będziemy rozmawiać o stołkach, a o inwestycjach; o tym, co najważniejsze dla naszego regionu. Mamy listę priorytetowych inwestycji, która przygotowana została w konsultacji z mieszkańcami. Kto będzie w stanie dać nam rękojmię tych inwestycji, zostanie naszym koalicjantem.
Co z wynikami?
- Idzie coś nowego, na co wskazuje nasz wynik. Wymietliśmy wszystkie partie na tym województwie i to pokazuje, że jest olbrzymi potencjał.
Fot. youtube.com
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie