
Kto jest gorszy – wyborcy czy politycy?n
W obecnej polityce uczestnicy chcą wojny, konfrontacji i awantury. Najważniejsze to dowalić temu drugiemu.
Po co? Nikt nie potrafi odpowiedzieć, no ale pewnie dla dobra Polski.
Politycy obiecują – jak wygramy to będzie dobrze, będzie normalnie! „Będziesz pan zadowolony”!
Ale przecież wiemy, że będzie to samo- bo nie ma istotnej różnicy między głównymi siłami politycznymi. Będzie tylko zamiana boisk.
Wojna polsko-polska nie jest na argumenty, tylko na emocje. Może redaktor Mazurek na swoich urodzinach miał plan, żeby jedząc i pijąc w miłej atmosferze, politycy z różnych opcji się pojednali, zmądrzeli? Co z tego jak na trzeźwo napuszczają zwykłych ludzi na siebie. Czy winić za to tylko polityków zważywszy na to, że to jest tak skuteczne, że ludzie tak łatwo pozwalają a nawet chcą nienawidzić „tych drugich”. Wychodzi na to, że ci, którzy starają się to tonować i chcą, aby dyskusja była na argumenty - to jest margines naszej polityki i nie mają szerokiego poparcia wyborców, społeczeństwa.
Można zapytać:czy czasem problem nie jest z przygotowaniem obywatelskim naszych wyborców, naszych ziomków? Nasi obywatele po prostu chcą tej wojny i konfliktu. Chcą, aby podkręcać ich emocje?
Pisałam ostatnio, że chyba tylko bigos nas wszystkich łączy – myślę o różnych odmianach – mięsnych,wege, słodkich, kwaśnych. Chyba nie sprowadzimy naszego politycznego życia do narodowych festiwali bigosowych - gdzie nikomu się nie będzie chciało albo gdzie nie byłoby czasu mówić o tym kto jaką partię popiera, no i przede wszystkim czy też jest wyklętym symetrystą i w plecy trafiają go strzały z obydwu funklubów? Nie macie wrażenia, że dziś niektórym ludziom ta polityczna nawalanka zastępuje normalne życie?
Jednakże nawet jeżeli jest społeczne zapotrzebowanie na „nawalankę” to właśnie politycy są za to odpowiedzialni, bo to oni zabierają głos, to oni wykorzystują emocje i media, które są kluczowym elementem tej gry.
Narzekamy na wyborców, ale politycy to nakręcają i wykorzystują. Gdy ktoś aktywny społecznie chce zrobić coś obiektywnie właściwie, po prostu dobrze to nikt nie jest tym zainteresowany – rozumność jest nudna i nikt tego nie chce słuchać. Ale czy to tak bezkarnie się skończy? W Święto Niepodległości koło południa jechałam taksówką w Warszawie. Taksówkarz zapewniał mnie, że jest zorientowany jakie ulice są pozamykane- i że mnie dowiezie na czas na pociąg z Centralnego. I rzeczywiście tak było. Taksówkarz – mistrz- pochwalił się, że jest inżynierem i że od samego początku w tej korporacji taksówkowej pracuje i wozi też na tzw. vouchery- (że pracodawca płaci)- tych od Trzaskowskiego i tych rządowych. I wielu z nich jest niezbyt w swoich dziedzinach zorientowanych, niezbyt kompetentnych już nie mówiąc o wykształceniu,ale są pod krawatem więc „mogą”. I szybko spuentował - chyba już niedługo wielu takich jak ja, ludzi ciężkiej pracy wyjdzie na ulicę, aby to leniwe,głupie, przemądrzałe towarzystwo rozgonić.Nasza podróż się skończyła – nad nami na moście biegł Bieg Niepodległości, ludzie na ulicy z flagami powoli formowali Marsz Niepodległości. Chciało by się rzec Ojczyzno Kochana życzę Ci wszystkiego co łączy a nie dzieli w narodzie i życzę ci mądrych obywateli – w tym polityków.
Jolanta Milas
Przewodnicząca Stowarzyszenia Państwo Fair Play,
Przedsiębiorca, Youtuberka,
Zwolenniczka Programu Naprawy Państwa Polskiego
profesora Roberta Gwiazdowskiego,
Członek Rady Programowej Koalicji Polskiej
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Spory swój udział w tej "nawalance" mają dziennikarze bo muszą wybierać tematy które mają oglądalność a więc pieniądze dla nich. Politycy działają podobnie. Niedawno dowiedziałem się, że moje merytoryczne pomysły nie mają sensu bo tylko 5% wyborców słucha treści. Wybory wygrywają chwyty marketingowe. A może dlatego tylko 5% słucha treści bo tylko 5% wystąpień polityków jest merytorycznych. Ludzie by słuchali rozwiązań jakby oni potrafili mówić więcej konkretów. Teraz mają łatwo: załóż garnitur i udawaj że coś robisz a zostaniesz ministrem albo prezesem poczty.
Kluczowa jest zależność polityków od wyborców- a jej nie ma. Politycy „zależą od szefów partii. Bez zmian systemowych sytuacja się nie zmieni na lepsze.:-)
Czytam już Pani drugi artykuł i żadnego pomysłu. Wiemy jaka est sytuacja polityczna w Polsce ale jak to zmienić?
Licytowanie kto jest gorszy politycy czy wyborcy nie ma sensu. Politycy w każdym państwie są wypadkową społeczeństwa. Trudno żeby ogłupiony naród wybrał mądrych i uczciwych polityków.
Słabi politycy zagrażają bezpieczeństwu państwa.:-(