
Obserwując bieżące wydarzenia w naszym kraju, człowiek często ulega zagubieniu. Przestaje rozumieć co się dzieje. Okazuje się, że rzeczy oczywiste i zrozumiałe są nieoczywiste i niezrozumiałe i na odwrót to co jest nie do przyjęcia nagle jest pokazywane jako niepodlegający dyskusji pewnik. Żeby daleko nie szukać podam przykład. W ostatnim czasie byłem obserwatorem – jednej z wielu teraz – wielotematycznej telewizyjnej debaty. Jednym z wątków była sprawa przekłamań zamieszczanych w zagranicznych mediach na temat „polskich obozów koncentracyjnych”. Pytanie zaś brzmiało: Czy rząd polski powinien reagować na te zdarzenia i ewentualnie jak? Dla przeciętnego Kowalskiego odpowiedź nasuwa się sama i jest oczywista. Powiedziałbym nawet mocniej: jest to „najoczywistsza oczywistość”. Reagować i to jak najmocniej i jak najskuteczniej – chodzi przecież o dobre imię naszej Ojczyzny, godność naszego narodu, szczególnie pokolenia naszych ojców i dziadków, które w czasie wojny zapłaciło przecież najwyższą cenę – ale nagle… o dziwo słyszę z ust jednego z uczestników (notabene znanego dziennikarza), który twierdzi, że … (i tu nie wierzę w to co słyszę!) błędem jest reagowanie na poziomie rządowym na tego typu zaczepki (reagować ewentualnie powinny organizacje pozarządowe) i w ogóle jest to (mówiąc w skrócie) skazane na porażkę wyolbrzymianie problemu. Głos ten zostaje wsparty przez jeszcze dwóch uczestników dyskusji (znanego przedstawiciela liczącej się fundacji i mniej znanego dziennikarza pisującego dla zagranicznych mediów). Jak grom padają argumenty o naszych kompleksach narodowych, o tym, że Polska jest tak nieliczącym się w świecie krajem, że nikt nie zauważy, że jesteśmy szkalowani – dopiero nasza obrona może zwrócić na nas światową uwagę z odwrotnym skutkiem – na zasadzie „skoro się tłumaczą to coś musiało w tym być…”. Jako podsumowanie „kanonady” pada argument – „Jedwabne” i że z tą naszą historią niekoniecznie było tak jak byśmy sobie tego życzyli…
Oczywiście w studio padły także, na szczęście, adekwatnie mocne i dosadne a zarazem logiczne kontrargumenty ale… ja cały czas trwałem w osłupieniu. Miałem przed oczami filmowe obrazy ofiar – Polaków, Żydów (w tym miliony Żydów – Obywateli Polskich) Rosjan i innych, z drugiej zaś strony oprawców Niemców w mundurach SS odpowiedzialnych za te zbrodnie. Z drugiej strony brzmiały mi w uszach usłyszane słowa…
Przerażające. W rzeczy samej w tej dyskusji poddano w wątpliwość coś co ma dla każdego z nas znaczenie fundamentalne: czy ma sens obrona prawdy czy też nie?
Bogu dzięki dla miażdżącej większości z nas odpowiedź jest oczywista.
Jako motto dla was panowie dyskutanci: „Prawda (także ta historyczna) naprawdę wyzwala także z tkwiących w nas kompleksów”.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie