Europa walcząca...

Martin Schulz krytykuje polski rząd. W co gra szef Parlamentu Europejskiego? Martin Schulz, jeszcze jako szef socjalistów w Parlamencie Europejskim, znany był z ostrego języka i bezczelności. To jemu, jako szefowi PE, już nie przystoi. I faktycznie w wypowiedziach dla polskich mediów - choćby a propos ewentualnej debaty o sytuacji w Polsce - jest wstrzemięźliwy. Sęk w tym, że w tym samym czasie w wywiadach dla niemieckich mediów mówi zupełnie co innego, o wiele ostrzej. Licząc, że nikt nie skonfrontuje jego wypowiedzi. Schizofrenia? Nie. Po prostu Schulz już walczy o wykopanie Donalda Tuska z fotelu szefa Rady Europejskiej oraz o poparcie i rozpoznawalność, którą na razie ma niewielką w samych Niemczech. 

Schulz słynie z ostrej i agresywnej retoryki. Lata temu, gdy Włochy rozpoczynały swoją prezydencję, nazwał ówczesnego premiera Silvio Berlusconiego "troglodytą i mafiosem". - Mój przyjaciel jest producentem filmowym. Kręci film o Auschwitz, zaproponuję mu pana do roli kapo - odparował Berlusconi. To mała próbka retoryki Schulza, który obrażał z mównicy PE i Viktora Orbana, i Jarosława Kaczyńskiego, gdy ów był premierem Polski. Nieco się to zmieniło, bo gdy został szefem PE, zaczął się bardziej liczyć ze słowami. Przynajmniej do czasu.

Mało jest równie doświadczonych europosłów, co księgarz z zawodu - Europosłem jest bez przerwy od ponad 30 lat, będąc w elitarnym (głównie niemieckim) kręgu parlamentarnych wyjadaczy obok Hansa-Gerta Poetteringa czy Elmara Broka. Parlament zna jak własną kieszeń, zna mechanizmy, układy i doskonale umie się w nich poruszać. I wykorzystuje go do realizacji własnych ambicji. Najpierw przez lata był szefem frakcji socjalistów. A potem został szefem PE. I wykorzystując fakt, że zakończenie jego kadencji (kadencja PE wynosi pięć lat, ale zgodnie z regułami po 2,5 roku następuje roszada stanowisk) zbiegło się z końcem pięcioletniej kadencji PE, w nowej kadencji po raz drugi (ale jednocześnie po raz pierwszy w nowej kadencji) został ponownie szefem tej instytucji. Dokonał czegoś, co się jeszcze nikomu nie udało.

OTO EUROPEJSKA DEMOKRACJA!!!! - Dynastii nie ma... Ale pozostawanie na wielu intratnych stanowiskach w UE jest dowodem na to, że stosunki średniowieczne sprawowania władzy nie są tak odległe naszej europejskiej demokracji!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - Jego kadencja upływa za niespełna półtora roku. I wiadomo, że trzeci raz szefem PE nie będzie, bo teraz to stanowisko przypadnie politykowi frakcji chadeków. Czemu by zatem nie zostać szefem Rady? Tym bardziej, że układ sił jest sprzyjający. Teraz chadecy mają szefa Rady i Komisji Europejskiej, socjaliści szefa PE i dyplomacji unijnej.

Fot: Wikimedia Commons
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    hardy 2015-12-18 23:04:38

    Panu Schulz"cowi , wystaje słoma z europejskich butów, bowiem reaguje na polskie poczynania tylko wtedy, gdy Polacy domagają się szanowania ich interesów w zjednoczonej Europie. - Tam, gdzie jednak interesy Niemców mogą ulec pogorszeniu, to dynamicznie reaguje!!! - Szczyt patriotyzmu niemieckiego !!! Trącącego o nihilizm narodowy, bliski faszyzmowi, który wywindował Niemcy na pozycję "pierwszego z narodów świata"- Jednak Pan Schulz zapomina, jak ktoś dotknięty chorobą alzheimera, że Polska jest suwerennym krajem i ma prawo, zgodnie z zapisami traktatu UE, kształtować stosunki własnych instytucji państwowych, tak jak chce jej Naród, co wyraża się w wynikach wyborów powszechnych do parlamentu RP i innych władz polskiego państwa, członka UE. - Zamachem stanu na polską suwerenność można nazwać warunki wejścia Polski do struktur UE, a nie porządkowanie polskiej demokracji, po latach serwilistycznych, wobec Niemców, rządów PO/PSL. - Dowodem jest dewastacja polskiego przemysłu, dla dobra gospodarki niemieckiej...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do