
Andrzej Wiktor Rogiński jest kandydatem startującym z ramienia KWW Bezpartyjni Samorządowcy, z okręgu trzeciego (Mokotów) na radnego m.st. Warszawy.
Jest człowiekiem doświadczonym, od lat związanym ze spółdzielczością mieszkaniową, w 1982 roku zainicjował powstanie Społecznego Komitetu Budowy Metra, natomiast aktualnie jest jego prezesem. Od 1994 roku jest naczelnym redaktorem tygodnika warszawskiego "Południe". Z wykształcenia pedagog: pracował jako dziennikarz, nauczyciel, był również rzecznikiem prasowym Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa.
Na portalu www.poludnie.com.pl Andrzej Rogiński opisywał możliwości wyborców:
- Teraz wyborcy nie muszą wybierać pomiędzy partiami, nie muszą wybierać tzw. mniejszego zła. Mogą wybierać spośród swych bezpartyjnych sąsiadów, którzy nie muszą wykonywać decyzji komitetów politycznych partii. Bezpartyjni słuchają ludzi, którzy dobrze wiedzą, czego im potrzeba.
Fot. poludnie.com.pl
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zdania lubi zaczynać od "ja". Gdy zaczynano planować budowę pierwszej linii metra - pierwszy etap miał się kończyć tam gdzie dziś stacja Wilanowska, a obok olbrzymi węzeł przesiadkowy do autobusów i tramwajów. Drugi etap miał się kończyć tam gdzie stacja Politechnika, a olbrzymi węzeł przesiadkowy z Wilanowskiej miał się przenieść pod Politechnikę. Na szczęście wówczas projekt konsultowano z radami osiedli. Wówczas jako członek Rady Osiedla z Ursynowa opracowałem kontrpropozycję, którą Rada zaakceptowała i przesłała dalej. Kontrpropozycja likwidowała kroczące olbrzymie węzły przesiadkowe na rzecz linii mających początek w różnych rejonach Warszawy, których trasy tylko by po drodze "zahaczały" o Wilanowską i Politechnikę, a pierwszy etap kończyłby się na stacji Politechnika. Ideą przewodnią mojej propozycji była obrona budowy całej pierwszej linii, choć dziś skończyłbym ją stacją Cmentarz Północny. W mojej inżynierskiej ocenie - gdyby pierwszy etap metra miał koniec na Wilanowskiej - niewiele Ursynowian chciałoby z takiej namiastki metra korzystać, aby przeżywać gehennę przesiadkową na Wilanowskiej. A mało korzystających z metra - to woda na młyn ówczesnych decydentów, aby zaniechać kontynuacji jego budowy. Moja koncepcja, aby tramwaje, a w szczególności autobusy tylko "zahaczały" o stacje metra jest realizowana, a najlepszym tego przykładem jest autobusowa linia 179, "przejeżdżająca" obok wszystkich stacji metra na odcinku od Kabat do Ursynowa. Nie wiem, czy lubując się w słowie "ja" autor "Bitwy o metro" napisał rzetelnie o tym epizodzie bitwy. gość